Nie miałam ochoty na nic. Dziś wyjątkowo nie zamieniłam słowa z Sokołem, ani nie posprzeczałam się z Eris. Strasznie mi się nudziło, więc poszłam nad jeziorko. Usiadłam na brzegu i rzuciłam kamień we wodę. Nagle z wody wyłoniła się bladofioletowa postać i odwróciła się z pretensją w moją stronę.
- Patrz jak rzucasz kamienie! - Odrzekła. Wyszła z wody i otrzepała się. Dopiero teraz spostrzegłam, że poniekąd wadera, gdyż była to wadera, jest ślepa. Ze złością wyżynała ogon z wody.
- Od jak długiego czasu tam siedzisz? - Od niechcenia, ale z ciekawości zadałam pytanie.
- Od wczoraj, a co cię to? - Odparła. Nie miała chyba zamiaru spędzić ze mną czasu. W sumie dobrze, bo nie za bardzo ją polubiłam. Kiedy poszła, skuliłam nogi i ułożyłam się. Szybko zmorzył mnie sen. Śniło mi się, że jestem kaczką, płynę we wodzie, a jej jest coraz więcej, i więcej, i więcej... Nagle się obudziłam. Byłam cała mokra i dryfowałam w jeziorku.
- Zarąbiście, jakbym nie miała gdzie się obudzić. - Wyszłam z wody i otrzepałam się. Oklapłe włosy zasłoniły mi widok. Nagle usłyszałam czyjś głos.
Natasha
Może Milo i Amikuś to dokończą? Ja jestem za. No i cieszę się że udzielacie się na tym blogu i nie łapie Was leń (tak jak mnie często). Notka smaczna, nie powiem, Mojra jak zwykle z czeluści piekieł xD
OdpowiedzUsuńHahaha, Mojra z czeluści piekieł xD, a Natasha wróg wszystkiego co żyje xD
Usuń