piątek, 11 kwietnia 2014

Od Ikaro - Bóg wody

Odwróciłem łeb.
- Jak nie pchły to kleszcze... - powiedziałem.
Płomyki na mych uszach i pazurach ledwie się tliły, albo zgasły zupełnie i przemieniły się w stróżki szarego dymu. Zawiał zimny wiatr. Smutek przygnał deszczowe chmury w te strony. 
- Wiesz że nie o to mi chodzi - mruknęła Amika 
- Wy wszyscy macie kochanków. Trwacie w szczęściu i błogosławieństwie, w uniesieniu, zwanym miłością. - wadera milczała, zastanawiając się nad tym co przed chwilą powiedziałem. To że wiele osób nie może mnie zrozumieć, zawsze mnie irytowało, a ich irytowała moja powaga. Kontynuowałem monolog, nawet nie oczekując zrozumienia:
- Tylko ja trwam w samotności. W ciszy i w smutku, w wiecznej otchłani nicości. - wiatr poruszył gałęziami wierzmy płaczącej, która pochylała się nad taflą wody, po drugiej stronie jeziora i długimi ramionami, muskała powierzchnię wody. Poczułem że coś mokrego musnęło mi czubek nosa. I ucho. Po chwili spadł gęsty, rzęsisty deszcz. Zagrzmiało.
-Schowajmy się - powiedziała skrzydlata wilczyca. 
- Wszystko mi jedno... - powiedziałem i uniosłem łeb. Po chwili spiąłem wszystkie mięśnie i wskoczyłem do wody. Zniknęły trzy ogony i skrzydła. Pojawiły się płetwy i skrzela. Przybrałem boską formę wodnego wilka. Płynąłem szybko pod taflą jeziora. Zimna woda pobudzała i dodawała animuszu. Wystrzeliłem z wody i ze śmiechem fiknąłem fikołka i ochlapując wszystko w koło, wpadłem spowrotem do wody. Troski zniknęły. Pływałem. Tańczyłem z rybami, bawiłem się z kroplami wody, łykałem promienie słoneczne, które zaczęły się przedzierać przez chmuryi nie zwracając uwagi na stojącą na brzegu Amikę, śmiałem się w głos.
~Kira

1 komentarz:

  1. Jak radośnie zakończone. Podobne zakończenie jest zazwyczaj przed śmiercią xD

    OdpowiedzUsuń