Wstałam. Poszłam w stronę miejsca, z którego przybyłam. Na horyzoncie nic nie było widać. Stałam tak przez chwilę wgapiając się w odległe wydmy.
- Czekasz za kimś? - Usłyszałam za sobą. W ciągu niecałej sekundy obróciłam się, przykładając wilkowi miecz do gardła. Po chwili spostrzegłam, kto to jest.
- Sokół? Wróciłeś. - Powiedziałam, opuszczając ostrze miecza. Przyjaciel podszedł do mnie i rzekł.
- Na przyszłość delikatniej sprawdź kto za tobą stoi. - Tu wskazał na delikatne nacięcie na swojej szyi. - Ale nie szkodzi. Powinienem był się spodziewać takiej reakcji.
- Przepraszam, naprawdę nie chciałam. Ale co się, stało, się nie odstanie, więc chodź, poznasz Alfę tej watahy. - Zaprowadziłam go do Ikaro. Sokół powitał basiora bardzo serdecznie.
~Eris
O... Tera ja piszę... No cóż... Tylko że brak weny!! Fajna notka, jak wszyscy wiemy kocham afekty z przykładaniem sobie nożado gardła... Ej! Minna! Czy tylko ja tu komentuję? Ruszyć kudłate tyłki i pochwalić swych towarzyszy niedoli za taki wyczyn jakim jest naskrobanie opowiadania! Bo jeszcze stracą zapał i co będzie?
OdpowiedzUsuńJak stracisz zapał to będzie źle. Nię pozwolę ci na to xD
Usuńnie ja tylko inni xD
UsuńA tam, ja zawsze wszystko na opak interpretuję xD
Usuń