poniedziałek, 31 marca 2014

Od Ikaro. Na tej splamionej wilczą krwią ziemi, znajduję się mój Raj

Szedłem wiele dni, wiele nocy. Niezliczoną ilość razy słońce świeciło nad mym łbem. Niezliczoną ilość razy księżyc przyglądał mi się z góry, w towarzystwie niepoliczalnych gwiazd. A ja wciąż na przód. Wciąż przed siebie. W tej z pozoru monnotonnej wędrówce przeżyłem wiele doświadczeń. Ta podróż była moim życiem. Jednak jej kres był bliski. Miejsce zwane "Rajem" było coraz bliżej. Miejsce w którym księżycowy kwiat o strebrnych płatkach, mógłby zapuścić korzenie. Wieczór. Zmęczenie obezwładniło. Spętało łapy. Wpychało kurz do pyska, zmuszając do kichania. Paląca potrzeba wody, zaciskająca gardło. ale nagle.... Niemożliwe! Fata morgana? Nie... Żeczywistość! Na środku pustyni... Oaza! A za nią las... I góry... Raj! Na środku pustkowia... Pobiegłem resztkami sił do stawu z krystalicznie czystą wodą, upadłam i zanurzyłem pysk w zbawczym płynie. Poczułam że z każdym łykiem moje ciało wypełniała moc. Zasnąłem z pyskiem w wodzie
                                                                              ***
Obudziło mnie uczucie skrempowania. Otworzyłem oczy i ze zrezygnowaniem zauwarzyłem że jestem... Związany.
-shit - mruknąłem. Spróbowałem urzyć magii, aby się uwolnić, widocznie to nie były zwykłe liny, bo w umyśle napotkałem żelazną blokadę. Z westchnieniem leżałem. Nagle zaszeleściły krzaki i wyszedł spomiędzy nich szary wilk o złotych oczach. Z podłym uśmiechem nachylił się nademną. Nadepną na moje złamane skrzydło.
-co? Złapali ptaszka? - zapytał. Jęknąłem, zacisnąłem kły, zwinąłem się i z całej siły walnąłem z bańki pochylonego wilka. Wyplułem knebel i napiąłem mięśnie. Zatrzymujące moją moc liny pękły. Stanąłem nad skulonym, przeklinającym wilkiem i uderzyłem z pogardą łapą o ziemie, z której wyrosły niezidentyfikowane rośliny, oplotły one obcego basiora, zacisnęły się. Chrupnięcie. Krew bryznęła mi na pysk. Odwróciłem się. Ruszyła na mnie lawina wilków. Westchnąłem. Wachałem się chwile, ale po sekundzie zastanowienia rzuciłem się w wir walki. To było to. Raj, którego muszę bronić. Ale najpierw zdobyć. Nie minęło dużo czasu. Stałem cały we krwi. Raj? Czy księżycoey kwiat ma zapuścić korzenie w ziemi splamionej wilczą krwią? Zawyłem dziko. A tym wyciem rozpocząłem nową erę. Erę Watahy Zdziczałego Wycia.

~Kira

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz